Jak nie napiszę to najprawdopodobniej wylecę w powietrze.
Byłam wczoraj na koncercie mojego ukochanego Huntera Kielcach w klubie Wspak i JARAM SIĘ JAK NORWESKIE KOŚCIOŁY
. Niewysłowienie.
Było MOCNO. Zdarłam sobie gardło zupełnie, zwłaszcza przy Arges, T.E.L.I, Dwóch Siekierach, Armii Boga, Fallen, Rzeźni nr 6, Kostianie, Fantasmagorii, Labiryncie Fauna, Samaelu... ogólnie wszystkich.
"Hunter grać, kurwa mać!!"- jedno wielkie darcie, kiedy chcieliśmy ich jeszcze, jeszcze i jeszcze- "JESZCZE SIEDEM!!". Była moc. Zdecydowanie. "Daray, Daray, napierdalaj!!"
Stać metr od nich ^^
Trumian Show i ściana śmierci, mogłam zginąć xD Cały czas się zastanawiam, jakim cudem miałam własne włosy między palcami, ale ok. Cudze to jeszcze zrozumiem
. Czyjś łokieć w żebrach, kolce z pieszczochy odbite na plecach- nieważne zupełnie. Epickie podwójne Corna z Weroniką, powitanie Jelonka- w końcu z Kielc, to na kieleckiej ziemi został powitany należycie. Autografy w moim szkicowniku- punkt honoru zaliczony. Zdjęcie z Drakiem- jest. Co tu więcej mówić? Trzeba tam być, żeby poczuć (czyjś glan na skroniach- też
).
Zagrali dużo utworów (hehehe nie mieli wyjścia, Kielce nie odpuszczają zbyt łatwo), genialne, zagrane też... całym sercem. DZIĘKUJEMY Hunterowi i ściągniemy ponownie, choćby nie wiem co.